poniedziałek, 15 czerwca 2020

Człowiek

esej- Daria Galant

Czas pandemii: przed i po. W zasadzie nie wiadomo, w jakiej części życia jesteśmy. Czy przed, czy w trakcie, czy po. "Po" to na pewno nie. Proces innego życia rozpoczął się nagle i nie zakończy się szybko. A gdy się zakończy, to będziemy innym społeczeństwem.  Uprzedzonym, przestraszonym, zobojętniałym, rządającym dla siebie bezpieczeństwa: pan/pani niesie zagrożenie, bo...

Warszawa. Idę Alejami Niepodległości. Przed budynkami mężczyzna w wieku około 60 lat. Wyposażony w termiczną torbę. Taką, w której dostarcza się pizzę lub coś podobnego. On też dostarcza zamówienie. Nie wie, gdzie jest, patrzy w telefon, szuka adresu. Od razu widać, że gubi się w gąszczu tych zobowiązań. Nagle przystaje pod drzewem, gwałtownie siada na poręczy koło krawiężnika. Termiczna torba ląduje na trawie. Mężyczyzna ukrywa twarz w ramionach: a rękami trzyma swoją głowę.

- Nie mogę, nie mogę- szepcze do siebie. Płacze bez łez, wyschniętymi od słońca oczami a warszawska ulica zdaje się go nie widzieć.Dostarczyciel lunchu. Stracił pracę w marcu 2020 roku, gdy jego firma przestała działać a kredyty, odroczone dobrodusznie, zdusiły układ odpornościowy. Praca na szybko. Od zaraz.

- Od zaraz to by każdy chciał- słyszał od pracodawców tych, którym pandemia przyniosła więcej, niż mogli oczekiwać. Zadowolone oczy śledziły palcem grafik.- Jest. Jeden się zmył, to ty możesz za niego. Masz rower, skuter? Co masz, by szybko jeździć.

- Mam chyba depresję od paru tygodni- mówi mężczyzna. Siadam obok niego. Człowiek i człowiek. Na barierce z metalu.


Warszawa, 15.06.2020     

poniedziałek, 11 grudnia 2017

"Departament Straconego Czasu" na Uniwersytetach



Treść dramatu Darii Galant pt: "Departament Straconego Czasu"  w roku 2017 prezentowana była przez autorkę podczas trzech konferencji naukowych: na Uniwersytecie Zielonogórskim, Rzeszowskim i Poznańskim.  Autorka  mówiła podczas wystąpień o roli odnajdywania się współczesnego człowieka w gąszczu zdehumanizowanej rzeczywistości, uwikłania zewnętrznego, które wpływa na proces podejmowania wewnętrznych decyzji życiowych. Podczas konferencji naukowej w Rzeszowie po raz pierwszy padło określenie, sformułowane przez pisarkę: "Homo Beneficjent".
"Homo Beneficjent", zdaniem pisarki, odnosi się do postawy życiowej współczesnego człowieka, która determinuje jego humanistyczne odczuwanie swojego istnienia. 

Pisarka mówiła, że zamiast "bycia ludźmi" staliśmy się "homo beneficjent"- jednostką statystyczną, której zadaniem jest określenie i sformułowanie swojej tożsamości poprzez udział w skomplikowanym labiryncie sformalizowanego życia.

(red) 

środa, 3 maja 2017

Szept Syreny Słowiańskiej

Pisarka, poetka, dramatopisarka i reżyser Daria Galant



"Syrena Słowiańska" to zbiór poezji a nawet książka poetycka, prowadząca w świat zamyśleń, refleksji, zadumy, ale i spokojnych rewirów kontemplacji przyrody, własnego życia.
Autorka, w postaciach wykreowanych podmiotów lirycznych (bo jest ich wiele)- przygląda się światu, zjawiskom przyrody, ludzkim myślom, emocjom, dążeniom. Można powiedzieć, że wchodząc w świat Syreny Słowiańskiej odczuwa się wolność twórcy, który daje czytelnikowi przestrzeń do własnych interpretacji, własnego rytmu czytania, własnych myśli. To piękna książka, nietypowy zbiór wierszy. Odczuwalna jest tu filmowa narracja, filmowe postrzeganie kadrów, wprawianie w ruch słowa pisanego. Czyje się wiatr, czuje się niebo, czuje się przestrzeń i śpiew ptaków. A jednocześnie wie się, że wszystko, co zawiera Syrena Słowiańska i jaki niesie ze sobą szept, dotyczy nas- współczesnych.(red. Instytut DG)
(Syrena Słowiańska- zbiór wierszy, książka poetycka. Autor: Daria Galant, książkę wstępem opatrzyła dr. Agnieszka Kuniczuk- Trzcinowicz)

wtorek, 2 lutego 2016

Daria Galant "Teoria Białej Emocji" cytaty

fot: Artur Obielecki. Pisarka na swoim ranczu


Stojąc na ziemi, patrz w niebo.

Będąc w niebie, przypatruj się ziemi

(Teoria Białej Emocji/cytaty z książki Darii Galant "Duchowość)

sobota, 30 stycznia 2016

Edukacja Hippiczna- artykuł Darii Galant

HEQ System Riding - edukacja hippiczna
   zdj. Artur Obielecki: Daria podczas prezentacji zajęć edukacji hippicznej dla trenerów

Daria Galant

Edukacja Hippiczna

Jak uczyć, aby adept sztuki jeździeckiej pojął istotę kontaktu człowieka z końmi i posiadł podstawowe, obowiązujące umiejętności jazdy konnej i bezpiecznego obcowania z końmi? To bardzo ważne zagadnienie w systemie szkoleniowym. Instruktor jeździectwa (sportowy, rekreacji konnej, metod naturalnych pracy z końmi) powinien postarać się posiąść wiedzę z zakresu metodyki nauczania. Czyli- najogólniej mówiąc- wiedzieć, jak powinna przebiegać nauka, w jakim czasie, jakie mieć cele i jak sprawdzić osiągnięcia podopiecznego oraz kiedy go przekierować na przykład na wyższy poziom (do innego trenera, zajmującego się specjalistyczną dziedziną jeździectwa) lub na niższy (tj. na przykład ze stajni sportowej do rekreacji, gdyż adept wykazuje cechy hobbistycznej jazdy konnej nie dąży ku rozwojowi zawodowemu) . 
Jako wykwalifikowani instruktorzy w edukacji hippicznej powinniśmy mieć wyczucie, w którym momencie znajduje się nasz student lub w jakim kierunku zmierza jego ewolucja jeździecka. Czy ma szansę na rozwój, czy raczej pozostanie w sferze amatorskiej. Niestety często zdarza się, że jeźdźcy nie posiadają odpowiedniego nakierowania od prowadzących, gdyż sami prowadzący nie mają pojęcia, co z danym uczestnikiem edukacji hippicznej należy zrobić. Wynika to z wielu czynników: np. z braku specjalizacji stajni lub jedynie rekreacyjnych umiejętności prowadzących. Wtedy klient nie będzie w stanie rozpoznać, jaki stan wiedzy jeździeckiej posiada i uznać, że na koniach "sobie radzi" lub wprost przeciwnie, że powinien być pod stałą opieką ze względów bezpieczeństwa.
Adept sztuki jeździeckiej powinien być od początku uświadamiany w różnych stylach jazdy konnej (to znaczy prowadzący winien mu tę wiedzę dostarczyć, rzecz jasna nie nauczać wszystkich stylów jazdy konnej, bo przecież może poruszać się tylko w określonym stylu jeździeckim). A z tym też bywa różnie, bo na przykład zdarzają się prowadzący, którzy nie wiedzą, jakimi metodami nauczają. I co nauczają swoich podopiecznych. W związku z tym adept sztuki jeździeckiej też nie wie, jak jeździ i dlaczego akurat tak a nie inaczej.
   

wtorek, 10 listopada 2015

"Dwór Wiatrów". Cytaty z najnowszej powieści

Pisarka w posiadłości "Olchowe Łąki". Poland

Posiadłość  Olchowe Łąki. Jesień. Poland


"Z radykalnej chęci własnego szczęścia  nic dobrego nie wynika""Dwór Wiatrów". Powieść Darii Galant






sobota, 27 czerwca 2015

Pracownia Literacka- instalacja artystyczna.

Pracownia Literacka Darii Galant w latach 2006- 2010. Instalacja artystyczna. Siedlisko Ojcowizna. Poland
Pracownia Literacka Powieściopisarki w latach 2006- 2010 mieściła się w zabytkowym siedlisku kurpiowskim. Było to wnętrze bardzo oryginalne, w którego środku stał również powóz z początków XX wieku, który czynnie jeździł jako dorożka po Wiedniu do lat dwudziestych XX wieku. Powóz wykorzystywany był w Pracowni jako miejsce do czytania. Był unieruchomiony na kołach i miał w środku zainstalowaną lampkę do czytania. Autorem koncepcji powozu i realnej już instalacji obiektu w pomieszczeniu był Przemysław Gajewski.
Buda powozu była na stałe postawiona, co czyniło jego kształt jeszcze bardziej spektakularnym, wnętrze powozu zaś zacisznym miejscem kontenplacji.
Pracownia odwiedzana była przez licznych turystów o koneserów sztuki z Polski i zza granicy, którzy uwieczniali ją na fotografiach, również uwieczniali siebie w powozie. Ze względu na duże zainteresowanie pomieszczeniem w postaci "nieładu artystycznego" pisarka zdecydowała się  zostawić ją w formie nie przetworzonej typu: "wyjście twórcy z pracowni parę minut wcześniej".
W ten sposób Pracownia została Instalacją- obiektem artystycznym i była dostępna do oglądania.
Z racji nienaruszalności obiektu, artystka przeniosła się ze swoją pracą twórczą do innego pomieszczenia.
oprac. Muzeum Literatury i Sztuki DG. A/W

piątek, 3 października 2014

Daria Galant

Jabłoń

Opowiadanie grozy
  

I

- Na czym polega różnica między kluczami a kluczami- zapytał Andrea, podając mi pęk kluczy i zamykając skrzętnie szklaną szafkę, gdzie podobnych pęków znajdowało się około tuzina.
Andrea prowadził agencję, która wynajmowała domy na wypoczynek takim jak ja. Znużonym wszystkim pracoholikom. Będącym w stanie psychicznego rozkładu, rozpadu i nihilizmu życiowego.
- Tylko się tam nie zabij w akcie desperacji i depresji i degradacji – powiedział Andrea, metroseksulany twór naszych konformistycznych czasów. – Bo to duży kłopot pod wynajem potem. A szkoda miejsca, bo ładne.
- Na folderze ładne – przyznałem niechętnie.- Ale nie wiem, czy dla mnie atrakcją jest ten ogród…
- Ogród jest piękny – przerwał mi Andrea, poprawiając dyskretnie opadające mu na biodra przyciasne spodnie w paski. Wyglądał w nich, jak klaun, ale to ponoć szyk mody i top trend.
„Masakra”- pomyślałem sobie, patrząc na to wszystko, łącznie z jego spodniami i ściskając w dłoni pęk chłodnych kluczy. – „Po co ja tam jadę i co ja tu robię?”- kontynuowałem myśl.
Zaraz jednak sam siebie uspokoiłem:
„ To tylko weekend”- nic więcej.- „Tylko jakiś marny, kolejny weekend. Zacznie się i się skończy. Jak to weekend. Nie ma się co rozczulać nad rozlanym już mlekiem”.
- Tak więc proszę cię o oddanie kluczy do domu z ogrodem do godziny dwudziestej w niedzielę. Ok.?- zakończył tonem o deweloperskim entuzjazmie. Czyli nijakim, sztucznym, pozbawionym sensów.
- Ok. – odchrząknąłem.
- Rozumiemy się?- chciał mieć jasność, że do zmierzchu w niedzielę rozliczę się z nim z kasy. Bo chyba nie o klucze tu tak naprawdę chodzi. A moje odchrząknięcie nie było wiarygodne, nie było wystarczające, ostatecznie słyszalne i pieczętujące wszystkie uzgodnienia.
- Tak jest! – wykrzyknąłem, jak w wojsku. Nieco przesadnie, ze zbyt dużym nerwem, złością, irytacją i nienawiścią do wszystkiego, co w tej chwili mnie otacza.
- Dobrze- Andrea rzekł spokojniej, tonizując mój żołnierski wybuch. – A więc do niedzieli- pochylił się przede mną, ja lokaj. Otworzył drzwi i po raz drugi się pochylając żegnał mnie wymachem ręki.
- Metroseksulany pajac- pomyślałem tylko, rzucając na niego okiem.
Wyszedłem. Ulica tętniła piątkowym zgiełkiem. Klucze w dłoni pobrzmiewały ochoczo.
- „Jadę”- pomyślałem.- „Jadę i już”. To tylko półtora dnia. Nic więcej.
Nie poddałem się stanowi swojej depresji. Nie tym razem. Wyruszam, chociaż mi się nie chce. Chociaż powinienem odpieczętować sobie butelkę koniaku i zanurzyć się w picie aż do sławetnej dwudziestej w niedzielę. Jednak podejmuję jakąś próbę z samym sobą. Podejmuje wysiłek poprawy samopoczucia. Podejmuje walkę o spokój i normalność. Dom z ogrodem mi pomoże. Da mi żyć. Oaza spokoju przyda się, jak zaklęcie na lepszą przyszłość.


Człowiek

esej- Daria Galant Czas pandemii: przed i po. W zasadzie nie wiadomo, w jakiej części życia jesteśmy. Czy przed, czy w trakcie, czy po. &...